piątek, 8 października 2010

Latawce

Swego czasu całe dnie spędzałem z latawcem poza domem. Potem troszkę mi się ta potrzeba uspokoiła. Ale mówię tu o latach dziecięcych. Wróciło to jak bumerang na studiach. Mając inne możliwości i materiały można było poszaleć. Efektem zabawy były zgrzewane latawce saneczkowe latające nawet w bezwietrzne dni i latawce bez szkieletów. Pewnego razu uszyłem- to trochę dużo powiedziane- latawiec NASA 1,5 m2. To był dopiero szał. Jak to latało! Istna rewolucja. Latawiec daje się sterować, mocno ciągnie i aby nie było zbyt kolorowo bez przerwy się plącze. Po kilku wykonanych NASA i zmiane maszyny do szycia efekty były takie:



Pierwsza moja NASA nad morzem. Latawiec 1,5 m2.


NASA 2,0 m2

NASA 3,5m2



NASA 4m2

Istny potwór. NASA 6m2. Poleciała tylko raz. Strasznie ciągnie. Z tego względu projekt został porzucony. :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mała szopka z płyt OSB bez cięcia

Poniżej przedstawiam opis szopy, którą wybudowałem na potrzeby zaplecza na czas budowy.  Projektując ją założyłem, że ze względu na...